Śliczny zielony krokodyl, czyli o (nie)chwaleniu

Że krokodyl jest śliczny i zielony, to każdy widzi. Że żadna w tym jego zasługa, się wie. Nikt go za to nie pochwali. Co innego dzieci. Im chcemy dać dobre słowo. Tylko po co?

Gdy pochwali się krokodyla, nie robi to na nim wrażenia. Ani nie stanie się śliczniejszy, ani bardziej zielony. Ani się z niej nie ucieszy, ani nie zacznie myśleć: co będzie, jeśli stracę moją zieleń?

Z ludźmi sprawa ma się trochę inaczej. Choć chwalenie za cechy wrodzone wydaje się nie mieć sensu, często to robimy. Mimo że ma ono na nas dużo większy wpływ niż na ślicznego zielonego krokodyla.

Jesteś śliczny i co z tego

Zacznijmy od tego, że określenie „śliczny” jest oceną. Pozytywną, taką, którą przyjemnie usłyszeć, a jednak oceną. Z ocenami jest taki problem, że nawet gdy są miłe, mają na człowieka wpływ nie do końca taki, o jaki oceniającemu może chodzić.

Prof. Carol Dweck z Uniwersytetu Stanford przeprowadziła wraz ze swoimi współpracownikami badania, które wykazały, że wszelkie, nawet pozytywne oceny hamują rozwój. Odbierają odwagę do podejmowania wyzwań, hamują ciekawość, przynoszą stres spowodowany lękiem, że stracimy o sobie dobre zdanie.

Licealistom zrobiono prosty test na inteligencję. Dobre wyniki doceniono na dwa sposoby. Połowę uczniów pochwalono za inteligencję, połowę za wysiłek włożony w rozwiązanie testu. W czasie kolejnych zadań obserwowano zachowanie obu grup. Okazało się, że w grupie osób pochwalonych za inteligencję większość osób w sytuacji wyboru – wybiera test łatwiejszy, który potwierdzi ich zdolności. Podczas zadań przerastających możliwości poziom frustracji tych osób był wyższy i wcześniej się poddawały. W teście końcowym, równie prostym jak początkowy, ich wyniki spadły o 20 proc. Uczniowie docenieni za wysiłek nie bali się próbować swoich sił w trudniejszym teście (zdecydowało się na niego 97 proc. z nich). Nad testem przerastającym możliwości pracowali dłużej, ciężej i dawało im to więcej satysfakcji. W końcowym teście ich średnie wyniki były wyższe o 30 proc.

Prof. Dweck te dwa sposoby działania określiła jako nastawienie na stałość i na rozwój. Nastawienie na stałość polega na przekonaniu, że ludzie rodzą się z określonymi cechami – albo ma się szczęście i jest się w „lepszej” grupie, albo nie. Trudno zmienić myślenie o sobie – jeśli masz pecha, jesteś przegrany. Jeśli jesteś „inteligentny”, musisz uważać, by się nie okazało, że jest inaczej. To może prowadzić do unikania sytuacji, w których jest ryzyko porażki czy błędu. Czyli: najlepsze okazje do nauki i rozwoju są stracone lub ograniczone, bo właśnie przyzwolenie na błędy umożliwia znalezienie rozwiązań.

Nastawienie na rozwój to z kolei ciągła ciekawość i poszukiwanie nowych wyzwań. Błąd jest traktowany jak wyzwanie – do przepracowania i poprawki. Zaangażowanie rośnie proporcjonalnie do trudności zadania.

Chwaląc nasze dzieci, zachwycając się ich pięknem, inteligencją, sprawnością chcemy im dać mocny pozytywny przekaz. Jednak rezultat jest inny. Zaczynamy w nich budować nastawienie na stałość, w raz z nim jak wyżej – zachowawczość, chęć potwierdzania tego, co już potrafią, lęk przed porażką, porównywanie się do innych (skoro jestem takim ślicznym krokodylem, to czy też śliczniejszym i najśliczniejszym?).

Tego chcemy?

Po co chwalimy?

Najogólniej.

1. Bo naprawdę się nimi zachwycamy. Kochamy je i patrzymy na nie z miłością.

2. Bo chcemy wzmocnić ich wiarę w siebie.

3. Bo chcemy, żeby robiły częściej i więcej rzeczy, które nam się podobają. Ten powód trąci mi lekką manipulacją. I może uczciwiej byłoby powiedzieć wprost, jakiego zachowania bym chciała, niż dla własnych celów łechtać ego dziecka pochwałą .

W każdym z tych wypadków lepiej byłoby wyrazić to, co chcemy powiedzieć, inaczej niż pochwałą. Właśnie ze względu na to, żeby wyrażając to, co ważne, nie wpędzić dzieci w pułapkę nastawienia na stałość.

Jest mnóstwo sposobów wyrażenia dziecku zachwytu i miłości bez przylepiania mu etykietek. Wystarczy zamiast oceny powiedzieć, co się czuje i (lub) widzi. A jeśli chcemy dać dziecku informację na temat jego działania, skupić się na tym, co widzimy, lub docenić włożoną pracę (w stronę nastawienia na rozwój).

Zamiast: „jesteś śliczna” może być np. „lubię na ciebie patrzeć”.

Zamiast: „jesteś inteligentny” – np.: „jak to wymyśliłeś?”.

Uwaga, celowo piszę ślicznA i inteligentnY, żeby przy okazji zwrócić uwagę na komplementy dobierane ze względu na płeć dziecka! To osobny temat, warto się posłuchać.

A co do pochwał i wiary w siebie – czy naprawdę pozytywne oceny ją wzmacniają? Znów: jeśli został doceniony mój wysiłek i przekonałam się, że coś zrobiłam dobrze, to ok. Zbieram doświadczenia, dzięki którym zbuduję swoje poczucie kompetencji. W czym mogą służyć w tym kontekście pozytywne etykietki?

Mamo, chwal mnie!

Co jeśli dziecko domaga się pochwał?

Sama mam problem z pochwałami. Z jednej strony są przyjemne. Z drugiej – przecież wcale mi o nie nie chodzi. Jak myślę, o co mi chodzi w sytuacjach, gdy mogłabym dostać pochwałę… Najbardziej chodzi mi o moją wewnętrzną satysfakcję i radość, że coś zrobiłam dobrze, że poświęciłam na coś czas i energię i w efekcie mam coś fajnego. Oraz o to, by to wewnętrzne poczucie móc uzewnętrznić i przeżyć z kimś drugim. Żeby ktoś zechciał przejść (mentalnie) razem ze mną drogę, którą przebyłam ja.

A więc nie chodzi o ocenę (ani dobrą, ani celującą), ale o relację, towarzyszenie, dzielenie się, wspólnotę myśli, odkryć…

I tak sobie myślę, że moje dzieci, które pokazują mi swoje rysunki i plastelinowe wytwory albo konstrukcje z lego… chyba muszą mieć podobnie.

Tym mocniej widzę, że „super”, które odruchowo ciśnie mi się na usta, wcale super nie jest.

I jeszcze, wracając do siebie. Nie chciałabym postrzegać siebie przez pryzmat nadanych sobie etykiet. Jestem żywym tworem. Ciągle w procesie. Bywa, że się sobie podobam. Bywa, że nie. Postępuję inteligentnie. Postępuję głupio. Jestem wygadana i pro. Nie wiem, co powiedzieć. Zamknięcie w etykietkach byłoby ograniczające i nieprawdziwe.

Chyba nie chcemy tego zrobić naszym dzieciom?

A więc, zielony krokodylu, lubię na ciebie patrzeć, a twoja zieleń ma odcień, który najbardziej mi się podoba. Ale przede wszystkim lubię z tobą być i towarzyszyć w twoich poszukiwaniach!

16 Replies to “Śliczny zielony krokodyl, czyli o (nie)chwaleniu”

  1. Nigdy w ten sposób nie myślałam, bardzo to ciekawe i ma sens. Ale na pewno trudno sie wyzbyć pewnych nawyków.. zwłaszcza jak się widzi małe, piękne, słodkie dziecko 😉 ciocie mogą po staremu? 😉

    1. 😀 😀 😀 wiem. ciocie i babcie rządzą się swoimi prawami, ale fajnie, jakby coś do nich jednak trafiało 😛

  2. Chyba skłoniono mnie do większej refleksji 🙂 Ciekawa pespektywa!

  3. Jestem laikiem, nie mam dzieci, więc mogę na ten temat tylko gdybać. Jednak patrząć przez pryzmat tego, jak wyglądało to u mnie jako dziecka – trzeba chwalić. Ale nie do przesady. Wydaje mi się, że wszystko zależy od wieku. Jeśli dziecko np. z rysowaniem (które sprawa mu radość) stoi w miejscu od dłuższego czasu, warto poświęcić mu czas aby sięw rozwijało. Nie warto wbijać dziecko w „ślepą” i sztuczną wiarę, że to co robi jest zawsze świetne i najlepsze na co je stać 🙂

    1. Tak, zgadzam się, że pochwały mogą bardzo nadmuchać ego 😉 A czy trzeba chwalić? Mi się wydaje, że nie. Że bardziej właśnie liczy się poświęcony czas czy konkretna informacja zwrotna niż pochwała.

  4. A ja jednak mimo wszystko uważam ze dzieci potrzebują być chwalone. Tylko z głowa a nie euforia i oklaski na każdy ułożony klocek 😉

    1. Ok, ja to widzę inaczej 😉 W moim odczuciu potrzebują uwagi, akceptacji, czasem informacji zwrotnej. Czy w formie pochwały – tu właśnie myślę, że nie. Dzięki za odwiedziny!

  5. To mnie zaskoczyłaś kompletnie, zawsze i wszędzie czyta się ,że dziecko trzeba chwalić,
    o takim podejściu do sprawy chwalenia jeszcze nigdzie nie czytałam.
    Bardzo ciekawy artykuł…

    1. Dzięki! Akurat w moje ręce wpadły książki, które radzą nie chwalić. Na tyle przekonująco, że ja to kupuję 😉

  6. Jejku, nie myślałam nigdy w ten sposób. Ciężko jest nie chwalić dzieci, tym bardziej, jeśli np.dlugo nad czymś pracują, uczą się przedmiotu z którym mają największe problemy i w końcu dostały dobrą ocenę. Od razu nasuwa się tekst typu: „Brawo”, „Wspaniałe sobie poradziłeś”. Zdarza się przecież też tak, że dzieci bardzo potrzebują pochwały ze strony rodzica, pragną jego uwagi, dostrzeżenia starań…Ale dałaś mi temat do rozmyślań 😀

    1. Fajnie to ujęłaś, że dzieci potrzebują uwagi, dostrzeżenia starań – dla mnie jest pytanie, czy pochwała to najlepsza forma wyrażenia tego? Ja myślę, że nie. Że lepsza już jest obserwacja (słowna – nazwanie tego, co widzę) zamiast pochwały. Albo obecność – niewartościująca. Dzieci mają sporo tego oceniania, myślę że fajnie, jak są relacje, w których po prostu czują się ważne, a nie oceniane (niezależnie od tego, czy pozytywnie czy nie).

  7. Słyszałam o tych negatywnych skutkach pochwał, ale jak tu nie zachwycać się dzieckiem? Trudne, choć sensowne. We wszystkim trzeba zachować umiar.

    1. Też myślę, że umiar jest najlepszy. Choć dla mnie te badania, o których pisałam, i inne na temat pochwał, są na tyle przekonujące, że jednak staram się nie stosować pochwały jako środka wychowawczego 😉

  8. Krytykować nie wolno, chwalić nie wolno – to w takim razie co wolno? Ja uważam (i widzę po swoim oraz innych znajomych dzieciach), że pochwała jest im potrzebna – ale wyważona, sensowna i z umiarem, a nie nieustanne ochy i achy, bo to może spowodować nadmierną bufonadę i samozachwyt. Natomiast odnośnie komplementów dobieranych do płci – czy to znaczy, że dziewczynka nie może być inteligentnA, a chłopiec ślicznY ? Dla mnie to strasznie stereotypowe podejście – dziewczynka jest od ładnego wyglądania, a myślenie lepiej zostawić chłopcom?

    1. To, co pisałam o pochwałach ze względu na płeć, odebrałaś jako moje zalecenie?
      Raczej chciałam skłonić do refleksji, jeśli ktoś tak robi. Moja obserwacja jest taka, że dzieci dostają komplementy inne zależnie od płci, i bardzo mnie to drażni.
      Nie pisałam też w duchu „wolno/ nie wolno”. Przedstawiłam wyniki badań, z których płyną jakieś wnioski. Każdy zrobi z tą informacją, co chce 😉

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.