„Jest coś lepszego niż perfekcja” – zdecydowanie się z tym zgadzam! Jak często zakładam złotą maskę, próbując stworzyć swój idealny wizerunek? Dla innych, ale i na własny użytek. A co jest ceną? Wyśrubowana poprzeczka, do której nie da się doskoczyć, zmęczenie, a na koniec frustracja i rozczarowanie. Mówię temu nie.
Dążenie do ideału na wszystkich płaszczyznach może być zabójcze. „Perfekcjonizm to pierwszy krok do depresji”, usłyszałam kiedyś. Jeżeli stawiam sobie cele, które w tym momencie są nierealne, to łatwo się zniechęcić i przestać podejmować jakiekolwiek próby ogarnięcia swojego życia. Nadmierna presja może się skończyć depresją, a przynajmniej stanem dużego przytłumienia.
Dlatego dziś wybieram to, co dla mnie najważniejsze, i to, co ważne.
Moje priorytety (kolejność nie przypadkowa, ale elastyczna)
Najważniejsze są dla mnie relacje z bliskimi i szukanie własnej równowagi, uczenie się łagodności dla siebie i dla innych.
Ważna jest dla mnie praca i czas na to, co lubię (czytanie, wyjazdy, odkrywanie tego, co nowe).
Ważne jest zdrowe jedzenie – teraz jest moment, gdy z powodów zdrowotnych musimy zwrócić większą uwagę na dietę, więc wysunęło się na początek listy priorytetów.
Ważna jest dla mnie edukacja i rozwój moich dzieci. Chcę, żeby w tym procesie były brane pod uwagę ich zdolności i trudności. Dlatego z wszystkimi za i przeciw podjęliśmy decyzję o edukowaniu ich w domu. Co bywa czasem obciążające, ale daje też radość i satysfakcję.
Ważna jest nasza przestrzeń, bo lepiej się czuję w porządku niż w bałaganie. Jednak jest poziom chaosu, który akceptuję, inaczej się po prostu nie da.
Ważny jest dla mnie świat, w jakim żyjemy. To, w jaki sposób się komunikujemy. To, jak dbamy o środowisko.
Ważne jest dla mnie, jak czuję się w swoim ciele. Teraz czuję, że jest go więcej, że jeszcze nie wróciło do siebie po ciąży. Chciałabym zadbać o swoją kondycję. A jednocześnie polubić siebie taką, jak jestem teraz.
W żadnej z tych ważnych dla mnie spraw nie osiągnęłam perfekcji. Wielu rzeczy się uczę. Często popełniam błędy. Ale co najważniejsze: Umiem powiedzieć „przepraszam”. Potrafię prosić o pomoc (już całkiem często). I jestem bardzo wdzięczna za to, co mam, i że wciąż – jednak – mimo wszystko – powoli idę do przodu.
***
Mural autorstwa niemieckiego duetu artystów sygnujących swe prace wspólnie Herakut znajduje się we Frankfurcie nad Menem.