Pandemia – zamykamy, co się da, ograniczamy kontakty. Dotyka to również kościoły. Podczas gdy świeccy katolicy dzielą się swoim przeżywaniem wiary w warunkach domowych, jak to widzą księża?
Dla nas wszystkich sytuacja jest nowa i bezprecedensowa. My rodzinnie od kilku tygodni przeżywamy niedzielną Eucharystię w domu, jak najlepiej potrafimy. Dla wielu osób domowa Eucharystia z duchową Komunią przyniosła odkrycie nowych pokładów Bożej miłości. Boga bliskiego, który przychodzi pomimo drzwi zamkniętych. Boga Innego (zgodnie z hebrajskim znaczeniem słowa „święty”), który działa inaczej, niż sobie wyobrażamy i sądzimy, że powinno być. Niektórzy z nas poczuli tęsknotę za Eucharystią, inni – pragnienie tęsknoty. Mogliśmy wszyscy – wierzący – przemyśleć i docenić, ile dla nas znaczy eucharystyczna obecność Boga, tak do tej pory dostępna.
A jak przeżywają to nasi duszpasterze? Oto wypowiedzi i refleksje kilku z nich.
Kościół nie jest pusty
Ksiądz Dominik: – Kiedy pierwszy raz w niedzielę stanąłem przy ołtarzu i zobaczyłem w kościele paręnaście osób, poczułem, że to jest moment historyczny. Widać było, że każdy w jakiś sposób to przeżywa. Ale Kościół żyje w wymiarze duchowym, nie tylko fizycznym. Ja wierzę mocno i ufam, że moi parafianie uczestniczą we Mszy św. duchowo, więc kościół nie jest pusty. Są ci, którzy reprezentują lud Boży. Eucharystia jest tak samo ważna i Pan Jezus przychodzi do każdego, nawet poprzez Komunię duchową. To nie jest tak, że nagle Kościół powiedział, że nie ma Eucharystii, bo ludzie siedzą w domach. Podkreślam, że ona jest. Kapłani ją sprawują, a teraz w tym trudnym czasie za zgodą biskupów możemy uczestniczyć w niej w domu.
Co jest w tym pozytywnego? Ludzie sami czują już powagę sytuacji, zaczynają się modlić. Mam przykład osób z mojej rodziny, które do tej pory były raczej letnie, teraz przysyłają zachęty do modlitwy i widać, że wierzą w jej moc. Myślę, że to jest szansa dla rodzin, które słuchając swojej wiary, przeżywają Eucharystię w sposób duchowy. Widzę, że ludzie szukają okazji do tego, żeby skorzystać z sakramentu pokuty, a ci, którym się udało, bardzo się cieszą [kościół jest otwarty w ciągu dnia, można się wyspowiadać z zachowaniem względów bezpieczeństwa – red.].
Łaska bez znaku
Ksiądz Dominik: – Trzeba zadać sobie pytanie, jaka jest moja wiara? Na ile wierzę w obecność Jezusa Eucharystycznego? Wtedy łatwiej będzie mi przyjąć Go też duchowo. Jeżeli wierzę, że On działa we mnie po przyjęciu Komunii św., jeżeli mam czyste serce, to robię wszystko, żeby tego daru w sercu nie zmarnować. I przed komunią duchową muszę mieć świadomość, że skoro trudniej teraz odbyć spowiedź, mam zrobić wszystko, by walczyć o czyste serce i zapraszać Chrystusa do mojego życia. Bo przecież On przychodzi do nas. Sakramenty to widzialny znak niewidzialnej łaski Bożej. W tym wypadku, kiedy nasza widzialna obecność w kościele nie jest możliwa, łaska Boża i tak dotyka naszego serca. Jak w sakramencie mamy widzialny znak i łaska Boża przez niego działa, tak teraz nie ma znaku chleba eucharystycznego, ale łaska Boża jest. Przyjmujmy to z wiarą!
Ja mam proste serce, dużo pytań nie muszę zadawać. Moje serce samo czuje obecność Boga. Jeżeli mamy tę mocną wiarę, damy radę i w trudnych momentach. Bo jak Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym.
Żywsze krążenie
Ksiądz Rafał: – Ten czas jest dosyć dziwny. To jest bardzo dobre słowo, bo jest związane z zadziwieniem. Duża cisza na ulicach, gdy się idzie do kościoła odprawić Mszę. W kościele też jest dużo ciszej. Tylko wysepki osób można zauważyć z wysokości ambony. Za to rozmowa w ramach homilii jest dużo bardziej bezpośrednia, bo ma się kontakt wzrokowy niemal z wszystkimi, którzy są w kościele. To już nie jest tylko homilia, ale rzeczywista zachęta, rozmowa. To pierwsza perspektywa.
A druga perspektywa związana jest z pewnym zadziwieniem nad tym co się dzieje. Jest nas niby mniej, tego cielesnego, fizycznego kontaktu na lekarstwo – ale ileż dobrych owoców się zrodziło. Kto z nas myślałby o czymś takim jak komunia duchowa, gdyby nie było potrzeby na taką skalę? Kto z nas realnie wziąłby pod uwagę, że należy się wyspowiadać najszybciej jak to możliwe, dlatego że albo w ogóle okazji nie będzie, albo ja sam jej nie będę miał z różnych powodów, nawet związanych z kwarantanną? I wreszcie kwestia tego, jaka wspólnota duchowa powstaje. Kościół jako Ciało Mistyczne zawsze ma duchowy krwiobieg, a teraz ta krew zaczęła jakby szybciej krążyć.
Tęsknimy!
Ksiądz Przemysław: – Dziś, kiedy jechałem rowerem na Mszę, patrzyłem na puste place zabaw, puste podwórka, poczułem zapach. Ale nie wiosny, jak by ktoś mógł powiedzieć – zapach tęsknoty. Tęsknoty za tym, żeby wyjść na świeże powietrze, spotkać się z drugim człowiekiem, porozmawiać z kimś. Po prostu tęsknotę za normalnością. My kapłani też tęsknimy. Tęsknimy za Eucharystią, którą możemy się cieszyć w gronie parafian. Tęsknimy za każdym z was. Ja nawet kiedy odprawiam Mszę świętą, patrzę na ławki, myślę, kto tam zazwyczaj siedzi. Myślę o swoich parafianach, modlę się za nich. Myślę też o tych, których zazwyczaj nie ma w tych ławkach, nie ma w kościele. Może, kiedy to wszystko minie, zobaczymy, że my naprawdę potrzebujemy Boga, Jego obecności? My, kapłani, tęsknimy za wami! Siłę do trwania w tej kwarantannie, do bycia też w trochę większej samotności daje myśl o tym, że po tym wszystkim znowu się spotkamy, znowu się zobaczymy.
Dzisiaj przeczytałem słowa Ojca Świętego Franciszka, abyśmy przed snem pomyśleli o tym, że znowu będzie normalnie. Zakończył słowami: do zobaczenia. Do zobaczenia, kiedy będziemy już mogli spotkać się w kościele, zdrowi, bez zagrożenia. Do zobaczenia, trzymajmy się razem, pamiętajmy o sobie w modlitwie! [cyt. za ks. Przemka Rozkminką fitpasterza]
***
Dziękuję moim Rozmówcom za podzielenie się ich perspektywą!
A Wy – jak przeżywacie ten czas pod względem duchowym?
Trudny czas… Jeszcze kościoły są otwarte, ale jakby zostały zamknięte?
Trudny – ale zamknięte całkiem raczej nie zostaną. Dla niektórych to ważne, żeby móc po prostu na chwilę wejść do kościoła. Oby jak najszybciej to minęło…
Przyznaję, że ja nie przeżywam tak głęboko wiary. Gdy byłam młodsza wyglądało to trochę inaczej, ale czas i różne wydarzenia,które miały miejsce w ówczesnym kościele,trochę nadwątliły moje podejście do kościoła. Wierzę, bo to się nie zmieniło, ale do kościoła chodzę rzadko.
Dzięki za podzielenie się! Przykro mi, że tak Ci się ułożyło. Dla mnie bycie w Kościele jest ważne, mimo wszystko. Miałam też szczęście, że trafiałam na cudownych ludzi. Ale każdy ma swoją historię! Pozdrawiam Cię ciepło!
Szczerze mówiąc, na pewno są ludzie, którzy głęboko to przeżywają, ale my raczej nie zaliczamy się do tej grupy.
🙂 tyle naszego, że możemy to przeżywać każdy na swój sposób 🙂
jestem ogromnie Tobie wdzięczna za Twój post z refleksjami Kapłanów, na temat obecnej sytuacji w Kościele, parafiach- tekst jest wspaniały. Tak bogaty właśnie dzieki temu że otworzyłaś w nim miejsce dla Księży i to oni mogli przemówić jako goście. Szczęść Boże!
Dzięki za dobre słowa 😊