Zawirowania wirusowe dotknęły w tym roku organizację Pierwszych Komunii. Wiadomo, że nikt nie lubi zmieniać planów. Jednak ja przewrotnie myślę sobie, że to bardzo dobrze. Jeśli w Waszej parafii zamiast wspólnej uroczystości wprowadzono Komunię rodzinną, macie szansę przeżyć ją w wyjątkowy sposób. Skąd wiem? Opowiem.
Opowiem Wam o dniu, w którym moje najstarsze dziecko przyjęło Pierwszą Komunię i o kilku poprzedzających go wydarzeniach. Dla porządku – nie było to żadne outsiderstwo 😉 tylko praktykowana w wielu diecezjach wczesna Komunia dzieci. Więc oczywiście nasza sytuacja była różna od tej covidowej. Ale może coś z naszej historii na tyle się Wam spodoba, że będziecie chcieli zaaplikować u siebie?
Wczesna Komunia
Pomysł na wczesną Komunię zrodził się w nas jeszcze, jak nasz syn był całkiem mały, kiedy jeszcze nei wiedzieliśmy, czy będziemymieć taką możliwość, czy on będzie chciał z niej skorzystać. Podobała nam się jednak sama ta idea. Dlaczgo? Mieliśmy refleksje i wspomnienia z własnych Komunii i Komunii w rodzinie. Widzieliśmy, że kiedy do Komunii idzie tłum dzieci, to więcej czasu zajmuje ćwiczenie pod kościołem manewrów wejścia i wyjścia i kolejności siadania w ławeczkach niż spojrzenie na każde dziecko z pytaniem, czy ono wie, Kogo przyjmuje? Uważaliśmy, że istota tego wydarzenia jest tak cicha, wewnętrzna, nienarzucająca sie, tak łatwo ją zagłuszyć pompą, ceremonialnością, całą zewnętrzną otoczką, że chcemy zrobić wszystko, by naszemu dziecku ułatwić, a nie utrudnić religijne przeżycie tego dnia. Dlatego m.in. zdecydowaliśmy się na przygotowanie naszego syna do wczesnej Pierwszej Komunii.
Za wczesną Komunią przemawia wiele argumentów. O sposobie przygotowania dzieci piszę niżej. Dla nas ważny był też taki, że skoro nasze dziecko i tak uczestniczy we Mszy św. i rozumie, czym jest Komunia św., dlaczego ma jej nie przyjąć? Co takiego wydarzy się w jego życiu, że w wieku 9 lat może być na to gotowy, a w wieku 6 nie jest? Podczas gdy wiedzieliśmy, że podstawową świadomość ma. Jaki wpływ na duchowy rozwój dziecka ma takie czekanie? My uznaliśmy, że może mieć negatywny wpływ. Że chcemy naszemu dziecku dać to, co uważamy za dobre, skoro tylko zauważyliśmy, że jest do tego dojrzałe.
To już nie chleb
Wyznacznikiem tej dojrzałości jest to, że dziecko ma świadomość, że Komunia to nie zwykły chleb, ale Ciało Chrystusa. To jest wyznacznik. Nie to, że dziecko zna na pamięć cały mały katechizm. Wiedza to jeszcze nie relacja (wiedzą o tym doskonale studenci teologii), a to o relację i duchowość przecież w tym wszystkim chodzi. Mając podstawową świadomość, wiedzę można stopniowo poszerzać. Ale budujemy już wtedy na fundamencie.
Wymagania podczas przygotowania do wczesnej Komunii nie opierają się na pamięciowym opanowywaniu materiału. Dzieci właściwie nic nie uczą się na pamięć tak, żeby ktoś je miał z tego odpytywać. Jednocześnie chłoną wiedzę w inny sposób. W swoim tempie, zgodnie ze swoimi możliwościami poznawczymi, a to, co przyswoją, trafia głębiej niż tylko do mało używanej szufladki w głowie. Są wprowadzane do rozważania Pisma św. Wspólnie z katechetą czytają najważniejsze fragmenty Ewangelii mówiące o tajemnicy Eucharystii, omawiają je, modlą się nimi.
Katecheta indywidualnie ocenia, czy dziecko jest gotowe przyjąć Jezusa. Równie ważna, a nawet pierwsza jest deklaracja dziecka, czy tego chce.
Eucharystia w centrum
Nasza Pierwsza Komunia była kameralna. Razem z synem Komunię przyjmowało jeszcze troje dzieci. Nie było tłumów w kościele. Nie było stresu, że wejdę nie do tej ławeczki – logistyczne przygotowanie odbyło się tuż przed uroczystością i w zupełności wystarczyło. Nie było występów z wierszykami, występów śpiewaczych ani żadnych innych. Za to zaróno rodzice, jak i goście zaangażowali się w przygotowanie liturgii. Dzieci po raz pierwszy w pełni uczestniczyły w Eucharystii. Na tym były skupione i wokół tego skoncentrowana była uroczystość.
I nie zrozumcie mnie źle, wyobrażam sobie dumę i radość rodzica, że dziecko powie wierszyk czy zaśpiewa. Ale czy naprawdę to musi mieć miejsce w czasie Pierwszej Komunii? Taki występ to w ogóle dla większości dzieci gigantyczny stres. Jak one przeżywają Eucharystię, podczas gdy myślą o wierszyku?
Zwykła niezwykła spowiedź
Wspomnę też o dniu poprzedzającym uroczystość, kiedy odbyła się pierwsza spowiedź. Nasza spowiedź była spotkaniem dzieci i ich rodzin, w zacisznej kaplicy, którą dzieci już znały. Była rozmową z kapłanem, bez lęku, że zapomną o pokucie, bo Ojciec odmawiał ją od razu z każdym dzieckiem. Dzieci podchodziły, kiedy były gotowe. Kto z rodziny chciał przystąpić do sakramentu pokuty, mógł też to zrobić. Było to spotkanie z przebaczającą, uwalniającą miłością. Spowiednik dla każdego miał czas i słyszeliśmy głosy od uczestniczących osób, że tęsknili za taką spowiedzią, za takim sposobem rozmowy, taką atmosferą bezpieczeństwa i wolności. (Tak wiem, że sakrament jest ważny zawsze, ale wiem też, jak raniący może być w jego sprawowaniu nawet zwykły pośpiech… I znam mnóstwo osób, które odeszło od Kościoła, bo to ten sakrament był dla nich nie do przejścia). Dla samego tego doświadczenia było warto!
Prezenty jak na wesele?
Co jeszcze przemawiało za wczesną Komunią? Temat, którego chcieliśmy za wszelką cenę uniknąć, a obserwowaliśmy go już nieraz… Licytacja prezentami. Rozmawialiśmy na ten temat z katechetką. Jej sugestia była taka, by w ogóle zrezygnować z materialnych prezentów na Pierwszą Komunię. I my byliśmy jak najbardziej za. Tego dnia jedynym i najważniejszym prezentem jest przyjęcie Jezusa. A później razem świętujemy, dając czas i uwagę, i wspólną radość, obecność – najcenniejszy prezent.
Wyobraźcie sobie, jakie są reakcje, gdy prosi się gości, by nie przynosili prezentów, a co najwyżej pamiątkowe kartki. Są różne. W każdym razie byliśmy bardzo wdzięczni tym, którzy uszanowali naszą prośbę.
A zamiast prezentów prosiliśmy o datki na charytatywny cel. Razem z J wybraliśmy projekt, który chcieliśmy wesprzeć. I wiecie co? Dziś go spytałam, co pamięta z Komunii, i jedną z rzeczy, które wymienił, była właśnie ta zbiórka – pomogliśmy budować studnie w Afryce. Dla niego było całkowicie OK, że nie dostał wtedy typowych prezentów.
Nie wiem, czy jesteście gotowi na taką mentalnościową zmianę. Polecam – warto się nad tym przynajmniej zastanowić. A prezent dać na urodziny albo dzień dziecka, jeśli już się tę kasę uzbierało 😛
Co do obecności, spędziliśmy dzień w gronie rodziny i przyjaciół, dzieciaki miały zorganizowaną grę terenową – oprócz tego mieli dużo biegania i swobodnej zabawy. Bardzo dobry czas.
Super okazja
Dzięki zawirowaniom covidowym część parafii dała możliwość pojedynczych, rodzinnych Komunii. Jeśli nie u Was, to może dałoby się samemu z taką inicjatywą wyjść? Pomyślcie o tym. Czego potrzebujecie, żeby poczuć, że to ważna uroczystość?
Może warto inaczej – bez wielkiej pompy, za to w gronie najbliższej rodziny. Z refleksją, czym dla każdego z nas jest Komunia św. Z wybraniem takiego sposobu świętowania, jaki będzie najpiękniejszy, najbardziej uroczysty dla Waszej rodziny.
Jak Wam się to podoba?
Zastanawiam się, czy właśnie taka kameralność nie jest czymś najbardziej właściwym, czyniącym doniosłość przekaz jeszcze intensywniejszym.
Do mnie taka kameralność przemawia. Wydaje mi się, że sfera duchowości jest na tyle delikatna, że naprawdę trzeba zadbać o to, by jej nie zagłuszyć. Trochę ciszy, kameralności, mniej przytłoczenia rzeczami materialnymi bardzo się przydaje
Od jakiegoś czasu obserwuję tę przesadę w obdarowywaniu dzieci. I zastanawiam się, co za kilka lat chrzestni będą musieli kupić na komunię. Pierwsze mieszkanie?
Ano właśnie. I jak w takiej sytuacji wymagać od dzieci, żeby się nawzajem nie porównywały, co kto dostał, czy żeby się skupiły na sferze duchowej? Trudno moim zdaniem.
To co pamiętam z mojej komunii to: stres, tłum ludzi pchający się żeby dojść jak najbliżej oraz chaos. Niby duży kościół ale ponad 30 dzieci komunijnych. Do tego trzeba liczyć rodzinę bliższe i dalsze oraz gapiów. To była jedna z ostatnich komunii w rodzinie które odbywały się w domu. Teraz to tylko lokal. Pamiętam jak dostała rower. Mam go do dziś. Teraz dzieciaki dostają kłady, laptopy i dużo pieniędzy. Odnoszę wrażenie że nie umieją uszanować tych prezentów. Ciekawa jestem jak to będzie gdy mój syn pójdzie do komunii. A to już za 3 lata.
Podobne wspomnienia chaosu mam ze swojej Komunii.
My akurat zrobiliśmy przyjęcie w domu, ale z cateringiem. Myślę, że fajnie wyszło.
Życzę Ci, żeby przygotowania do Komusnii św. były dobrym czasem dla całej Waszej rodziny. A jak będzie – to dużo zależy od Was, rodziców. Powodzenia 😉